Sport, myślistwo

Jedną z wielu pasji pisarza był sport. Już od lat młodzieńczych uprawiał wiele dyscyplin sportowych. Jak sam twierdził, nie uprawiał chyba tylko hokeja na trawie i lotnictwa motorowego. Zwyciężał w wielu zawodach zarówno strzeleckich jak i lekkoatletycznych. W 1928 r. zwyciężył w Narodowych Zawodach Strzeleckich w Toruniu, a w 1931 na mistrzostwach we Lwowie w strzelaniu z karabinu małokalibrowego. Na Zlocie Sokolstwa Polskiego w 1921 zajął drugie miejsce w ćwiczeniach gimnastycznych i trzecie we wspinaniu się po linie, zwyciężył w skoku w dal i wzwyż. W ówczesnej prasie sportowej można było przeczytać: „Na szczególną uwagę spomiędzy współzawodników zasłużył Bunsch z Krakowa, który stanowi doskonały materiał na pierwszorzędnego lekkiego atletę.” Uprawiał także boks, narciarstwo, łyżwiarstwo, szermierkę, tenis i jazdę konną. W latach trzydziestych, od 1934 roku aż do wybuchu II wojny światowej, był prezesem krakowskiego „Sokoła”. W roli tej znacząco przyczynił się do jego rozwoju. Rozwinął sekcję hokejowo-łyżwiarską, tenisową, strzelecką a także utworzył sekcję łuczniczą. Zawodniczki tej sekcji odnosiły światowe sukcesy w międzynarodowych zawodach. Jedną z nich była żona pisarza, Zofia, która trenowana przez męża wielokrotnie wywalczyła mistrzowskie tytuły zarówno w mistrzostwach Polski jak i świata.  W 1936 roku w Pradze wywalczyła dwa medale mistrzostw świata – srebrny indywidualnie i złoty zespołowo.

luk1luk2

Łucznicy.  Zofia i Karol Bunschowie na treningu łuczniczym. Około roku 1937

Karol Bunsch był również zapalonym myśliwym. Zawsze z dużym zainteresowaniem podglądał przyrodę korzystając, że w czasach jego dzieciństwa lasy, bagna i szuwary podchodziły niemal do ówczesnych granic Krakowa. W miejscu gdzie dzisiaj usytuowane jest kino Kijów i hotel Cracovia rosły szuwary, w których ustrzelił pierwszą w życiu kaczkę.

W  jego domu w Krakowie trudno byłoby znaleźć jakieś myśliwskie trofea. Jak mówił w jednym z wywiadów „Nigdy nie lubiłem strzelać do czworonogów. Przez cale życie strzeliłem tylko trzy rogacze i do dziś jest mi ich żal”. Najbardziej lubił polowanie na ptactwo. To mu wystarczało.  Wyprawy na cietrzewie, na ciągi słonek, na kaczki,  kuropatwy i bażanty.

Zachwycał się przyrodą i w jego powieściach wiele miejsca zajmują opisy przyrody. Jak sam pisarz mówił, spędził z nią całe niemal życie a wyprawy myśliwskie, włóczęgi ze strzelbą po dzikich ostępach dały mu wiele obserwacji i przeżyć, które później procentowały w jego powieściach. Jak  mówił: „Gdy potrzebny mi jest opis pierwotnej przyrody, odszukuję w swym pamięciowym archiwum jakiś obrazek znad Prypeci, jakiś dzień i sytuację i staram się, by była autentyczna”.

Strzelectwo było osobnym rozdziałem w myśliwskim życiu Karola Bunscha. Jak mówił: „po prostu najbardziej lubię strzelać”. Na półkach w jego gabinecie stały rzędem liczne  puchary i pamiątki  zdoby­wane na zawodach. Odznaki i medale zdobyte na meczach strzeleckich Bractw Kurkowych, przedwo­jennego Sokoła, na myśliwskich strzelnicach. Osobliwym trofeum były blaszane tabliczki (a było ich kilkadziesiąt). To pozostałość po broni wygrywa­nej na zawodach. Gdyby zgromadzić ją w jednym miejscu, byłby pokaźny arsenał. Jak mówił Karol Bunsch: „Strzelać zacząłem będąc jeszcze chłopcem. Pierwszy pistolet zabrał mi ojciec, natychmiast z Wiednia sprowadziłem drugi. Z wynikami różnie bywało, ale raczej lepiej niż gorzej. W roku 1932 zdobyłem mistrzostwo Polski w strzelaniu z broni kulowej na 100 i 200 metrów. Strzelałem również z pistoletu, a nawet z łuku”.

W 1946 roku Karol Bunsch był jednym z założycieli pierwszego po wojnie koła łowieckiego w Krakowie – obecnie nazwanego Kołem Podwawelskim. Przez wiele lat aktywnie działał w Polskim Związku Łowieckim.

wedrowkiZeStrzelba Ulubione wędrówki ze strzelbą